Turcja

Wreszcie opuściliśmy Bułgarię. Na granicy tureckiej kupiliśmy sobie wizy i po odprawie pojechaliśmy dalej. Bardzo ździwiliśmy się, gdy kierowca naszego autokaru wjechał na lewą stronę autostrady i po pewnym czasie zauważyliśmy, że jedziemy pod prąd. Jednak Turcja to kraj z prawostronnym ruchem. Kierowcy w ten sposób, skracali sobie drogę do zajazdu, w którym byli umówieni.

Mieliśmy troche spóźnienia, wobec tego zdecydowaliśmy na jazdę do Canakkale. Przed wieczorem byliśmy już w Kilitbahir, miasteczku nad brzegiem cieśniny Dardanele, a ponad godzinę później zakotwiczeni na promie płynącym do Canakkale już po stronie azjatyckiej. Cała podróż trwało około pół godziny. Podjechaliśmy pod jakiś hotel rozlokowaliśmy sie w nim, zjedliśmy obiadokolacje i poszliśmy spać.

Następnego dnia po zjedzeniu śniadania pojechaliśmy dalej.